niedziela, 4 listopada 2018

       Sezon frywolitkowych śnieżynek 2018 uważam za otwarty. Na dobry początek skorzystałam ze wzorów: Agnieszki Bojrakowskiej - Przeniosło, Ewy M., oraz Aki's - tatting.




     
 Do wspólnej fotki śnieżynki przysiadły na trawie.


Pozdrawiam cieplutko, dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze. 

Zapraszam ponownie.

środa, 27 czerwca 2018

Czerwone kolczyki

       Kolczyki musiały swoje odleżeć by dziś zabłysnąć na blogu. 




Pozdrawiam cieplutko, dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze. 

Zapraszam ponownie.

niedziela, 25 marca 2018

Frywolitkowe kolczyki

       Witam serdecznie w te niedzielne popołudnie. Dawno nie gościły na moim blogu frywolitkowe kolczyki. Pora to zmienić. Poniżej najnowsza frywolitkowa praca. Kordonek Lizbeth, projekt i wykonanie własne.




Pozdrawiam cieplutko, dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze. 

Zapraszam ponownie.

wtorek, 6 marca 2018

Opinie o czółenkach do frywolitki 2

       W ostatnim czasie moja kolekcja czółenek się powiększyła o trzy sztuki (Mam ich już 23). Oczywiście musiałam nimi troszkę pofrywolić i dziś pragnę podzielić się z Wami moją opinią o nowych nabytkach. Opinie o pozostałych czółenkach z mojej kolekcji przeczytacie TU.


Na początek najnowszy nabytek czyli metalowe czółenko.


       Wydawało się iż będzie to  coś wspaniałego. Ósmy cud Świata. Szczególnie biorąc pod uwagę jego cenę - 50 zł. Niestety w miarę pracy nim zmieniałam zdanie.
- Czółenko w środku było bardzo brudne. Wręcz czarne, to chyba pozostałości po zgrzewaniu jego elementów.
- Przy nawijaniu nitki brakowało mi charakterystycznego kliknięcia (czubki się nie stykają). Pracując nim trzeba mocno uważać by nie wypadło z ręki, grozi to natychmiastowym rozwinięciem kordonka.
- W momencie gdy chcemy rozprostować skręcony kordonek jest problem. Nitka samoczynnie rozwija się z czółenka.
- Otwory nadają czółenku wiele uroku. Opuszki palców idealnie się w nie wpasowują. Jednak mam wrażenie że ciągłe dotykanie nitki może ją brudzić. Szczególnie jeśli pracujemy z białą.
- Jest dość ciężkie. Dla mnie to nie problem.
- Tylna część czółenka jest szeroka i góra z dołem się nie styka. Utrudnia mi to powrót nitki. Muszę wykonywać zamaszyste ruchy by nitki mi się nie zahaczały
Oczywiście poza wadami dostrzegłam też pozytywy.
-  Trzymając czółenko w dłoni nabiera ono temperatury ludzkiego ciała i daje wrażenie że jest podgrzewane.
- Pomimo niewielkich rozmiarów 5 cm długości mieści się w nim sporo nici.
     
  Pora przejść do kolejnych czółenek. 


       Kupiłam ja na OLX. Popularnie są nazywane „czółenka Pana Kazimierza”.  Cena 20 zł.
W 100% wykonane są z drewna – ekologiczne i biodegradowalne. Długość 6,5 cm
- Bardzo lekkie.
- Dobrze leżą w dłoni, a opływowy kształt ułatwia supłanie koronki.
- Kolory czółenek są różne w zależności z jakiego gatunku drzewa są wykonane.
- Mieści się sporo nici, choć nawijanie jest uciążliwe – to jedyna wada jaką znalazłam. Można poradzić z tym sobie w bardzo prosty sposób. Wystarczy przez stykające się czubki przeciągnąć pilniczkiem do paznokci.
- Nie ma problemu z rozwijającym się kordonkiem.
       Jak dla mnie to faworytem są drewniane czółenka. Metalowe pomimo że ładne to za taką cenę należy wymagać zdecydowanie więcej. Producent sprzedając swój towar powinien o niego zadbać. Bo jakość wykonania świadczy o wykonawcy.

Pozdrawiam cieplutko, dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze. 

Zapraszam ponownie.

piątek, 2 marca 2018

Chwalę się

      Pozwólcie że dzisiejszy post będzie poświęcony moim najnowszym skarbom.
       Za udział w akcji "Z zakładką do autobusu" organizowanej przez pasmanterię HaftiX dostałam piękną lnianą torbę. Bardzo przydatna w dobie gdzie za reklamówki trzeba płacić. Oczywiście z napisem który oddaje wszystko co uwielbiam robić.


Przy okazji nabyłam nitki do moich nowych frywolitkowych projektów.


       Skoro kordonek jest to i nowe czółenko by się przydało. Przyłączyłam się do grupowego zamówienia na FB i mam pierwsze w mojej kolekcji metalowe czółenko. Za kilka dni je przetestuję i podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami.


Pozdrawiam cieplutko, dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze. 
Zapraszam ponownie.

czwartek, 15 lutego 2018

Czerwona zakładka

       Oto ostatnia frywolitkowa zakładka jak wyszła spod moich czółenek. Wzór pochodzi z książki Agnieszki Bojarskiej - Przeniosło " Frywolitki biżuteria, ozdoby, dekoracje".





Pozdrawiam cieplutko, dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze. 
Zapraszam ponownie.

czwartek, 18 stycznia 2018

Zakładki

       Dziś pora na pokazanie kolejnych frywolitkowych zakładek. Wprawdzie wykonane w ubiegłym roku ale. Właśnie zawsze jest jakieś ale. Zielona zakładka bardzo szybo znalazła się w swoim nowym domu z cieniowaną było gorzej, a właściwie jest źle. Bo choć przekazałam ją "pocztą pantoflową" to do dnia dzisiejszego nie dotarła do koleżanki. Bidulkę miał kolega zawieść i oddać do rąk własnych Halince, ale zapomniał. Sprawę miała załatwić poczta. Niestety zamiast do Katowic wysłano ją do Płocka. Potem ktoś komu coś, a właściwie to nikt nikomu nic. I w ten oto sposób zakładka zaginęła, a może znalazła nowy dom zupełnie niezgodny z przeznaczeniem. Niestety tym oto sposobem koleżanka nie dostała obiecanej zakładki, a ja straciłam nadzieję na jej odnalezienie.
       Autorkami wzorów są: Mary Konior, Robin Perfetti.




Pozdrawiam cieplutko, dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze. 
Zapraszam ponownie.

sobota, 6 stycznia 2018

Tęczowe zakładki

      W ostatnim czasie ogarnęło mnie totalne zakładkowe szaleństwo. Ufrywoliłam ich troszeczkę. Zacznę jednak od pokazania tych ostatnich, ale to właśnie one jako pierwsze trafiły do nowego domu.
       Kordonek to Lizbeth 20 - Wildflower Garden (ogród dzikich kwiatów prawda że ładnie się nazywa). Autorkami wzorów są: Mary Konior, Robin Perfetti.



Pozdrawiam cieplutko, dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze. 
Zapraszam ponownie.